Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Czy miesiąc wystarczy, by doświadczyć „kulturowego zawrotu głowy”? Gosia i Paweł, para z Zielonej Góry, spakowali walizki i ruszyli do Azji, by przekonać się na własnej skórze, czym różni się Korea Południowa od Japonii, co naprawdę kosztuje najwięcej w podróży i które kulinarne cuda… lepiej zostawić w spokoju. Rozmawiamy z nimi o szoku technologicznym, uliczkach jak z filmu, japońskich toaletach, koreańskich zwyczajach i tym, dlaczego czasem warto odpuścić plan – by przeżyć coś znacznie większego.
Zapraszamy do lektury wywiadu – gwarantujemy szczerość, konkret i sporo zaskoczeń. Jeśli marzy Ci się podróż do Azji lub ciekawi Cię, jak wygląda kulturowy zawrót głowy w praktyce – to jest tekst dla Ciebie.
1. Paweł, jakie było Twoje pierwsze wrażenie po wylądowaniu w Azji i co najbardziej Cię zaskoczyło?
Jak wielkie jest lotnisko – sam terminal lotniczy w Seulu ma kilka przystanków metra i dodatkową wewnętrzną linię lotniskową do podróży między terminalami.
Zaskoczyła mnie życzliwość ludzi i łatwość w komunikacji – zarówno językowej jak i w znaczeniu transportu. Bezproblemowo mogłem wszędzie dogadać się po angielsku. Ludzie byli bardzo pomocni i życzliwi. W zakresie transportu: gdy już zrozumieliśmy oznaczenia linii metra i autobusów oraz poznaliśmy mapę metra, podróżowanie było bardzo łatwe. Linie transportu są oznaczone różnymi kolorami a aplikacje podpowiadają nawet w których konkretnie drzwiach powinniśmy się ustawić aby jak najwygodniej i najszybciej przesiąść się na kolejny etap podróży.
Tutaj jednak warto wspomnieć, że w Korei mapy Google nie działają – należy pobrać lokalne aplikacje Kakao i Naver. W Japonii z kolei Google daje radę.
2. Paweł, która z wyobrażonych przez Ciebie wizji Azji okazała się kompletnym mitem, a która potwierdziła się w stu procentach?
Chyba nie miałem takich konkretnych wizji czy oczekiwań. Może trochę taka futurystyczna wizja rozwiniętego technologicznie kraju zbudowanego z wieżowców – faktycznie duże miasta jak Seul takie były, oferowały też dużo rozwiązań korzystających z różnych nowinek i ułatwień technologicznych: roboty pomagające z bagażem czy trafieniem do odpowiedniej bramki na lotnisku lub serwujące dania w restauracjach. Wszechobecny monitoring i hotele obsługiwane bez obsługi.
Miałem jedno wyobrażenie wyniesione z Fast & Furious – o wielkich skrzyżowaniach na których przejścia dla pieszych przecinają się w każdym kierunku. To sprawdziło się w stu procentach 🙂
3. Małgorzata, co najbardziej zaskoczyło Cię w Korei Południowej podczas tej wizyty w porównaniu do Twojego poprzedniego pobytu?
Hmm, to była moja kolejna podróż do Korei, więc w zasadzie nie było jako takich zaskoczeń kulturowych, ponieważ tą kulturą interesuję się już od lat. Bardziej były to zaskoczenia drobnymi rzeczami o których zdążyłam już zapomnieć od poprzedniego pobytu: generalny brak koszy na śmieci w przestrzeni publicznej, wszechobecny plastik w opakowaniach czy słodzenie chleba cukrem i mlekiem skondensowanym nawet w kanapce z mięsem typu street food.
4. Jak wyglądał Wasz budżet podróży i czy Japonia faktycznie jest tak droga, jak się o niej mówi?
Mieliśmy dość ruchomy budżet ze względu na różne czynniki, ale nadal najdroższy w takiej podróży pozostaje przelot i w zależności od wymagań – nocleg. Oczywiście wszystko zależy od naszych potrzeb i stylu podróżowania czy chociażby od tego czy podróżujemy z dziećmi, niemniej uważamy że Japonia nie jest tak droga jak się o niej mówi. W momencie naszej podróży kurs jena był także korzystny.
W porównaniu Korea-Japonia, Japonia jest droższa ale nadal osiągalna budżetowo dla wielu z nas. Koszty jedzenia na mieście są dużo mniejsze niż w Polsce. To chyba było dla nas największym zaskoczeniem. Oczywiście jedliśmy w różnych miejscach i równie często sięgaliśmy po przekąski typu onigiri (przekąska na bazie ryżu i jakiegoś dodatku, odpowiednik naszej kanapki w biegu) ze sklepów 7eleven, ale obiad czy kolacja na mieście nie była dla nas takim obciążeniem żeby ich sobie odmawiać.
Przykładowo w dniu w którym o tym rozmawiamy, w Polsce zamówiliśmy 2 małe pizze za łącznie 102zł. W Japonii w lokalach obiadowych czy kolacyjnych byliśmy w stanie najeść się w 2 osoby za 50-70zł i były to naprawdę duże posiłki z bardzo dobrych jakościowo składników, z napojami i deserem, zarówno w rodzinnych prowadzonych od pokoleń lokalach specjalizujących się w konkretnych daniach jak i w bardziej sieciowych restauracjach.
5. W jakim momencie podróży poczuliście ten charakterystyczny „kulturowy zawrót głowy” i jak sobie z nim poradziliście?
Nie jesteśmy pewni czy doświadczyliśmy takiego zawrotu głowy żeby aż być zdezorientowanym, chociaż oczywiście było sporo rzeczy odmiennych od tego do czego przywykliśmy w Polsce, bardziej lub mniej prozaicznych. Pawła zaskoczyła najbardziej obecność wszędzie w Japonii małych i dużych kapliczek, świątyń. Były dosłownie na każdym kroku, czasem tak małe jak budka dla ptaków czy drzwi domu, a czasem wielkie świątynie w centrum miasta. Zaskakujące było to jak wkomponowane są w lokalną codzienność: na domowych podwórkach, na tarasach wielkich biurowych wieżowców, na targach, w centrum miasta i jego obrzeżach. Było to dla nas ciekawe i pozwalało zagłębić się w wartości ważne dla mieszkańców miejsc które odwiedzaliśmy.
Właśnie aby uniknąć takiego kulturowego zawrotu głowy, staraliśmy się jeszcze przed podróżą przyswoić informacje o lokalnych wierzeniach, zwyczajach i przygotować na to co może być zaskakujące. Chociaż przygotować się to jedno, a doświadczyć to drugie – o czym przekonaliśmy się wypożyczając auto w Japonii, w której ruch jest lewostronny. Niby człowiek wiedział a i tak za każdym razem do drzwi auta podchodziliśmy odwrotnie, tak samo zaskakiwało nas to że chcąc włączyć kierunkowskaz uruchamialiśmy wycieraczki 😉
6. Gdybyście mieli ukraść jeden zwyczaj lub element codzienności z Korei lub Japonii i wprowadzić go do Polski, co by to było?
Gosia: dla mnie byłby to wspólny element codzienności obecny zarówno w Korei jak i w Japonii: szacunek do wspólnej przestrzeni publicznej i jej uczestników. Szanowanie szeroko pojętych zasad współżycia społecznego: spokój i cisza w środkach komunikacji miejskiej, zrozumienie dla osób które w metrze dojeżdżają do pracy i chcą chwilę odpocząć zamiast słuchać dzikich awantur i wątpliwej jakości muzyki puszczanej przez kogoś z telefonu na cały regulator. Ustawianie się w kolejkach w wyznaczonych miejscach i takie poruszanie się po wspólnej przestrzeni aby każdy mógł z niej skorzystać.
Paweł: zgadzam się z Gosią a od siebie dodałbym także marzenie ściętej głowy, czyli dostęp do świeżych owoców morza w przystępnej cenie na każdym kroku, rolki jak sushi w sklepach typu żabka i kawa to-go w normalnej cenie, na którą można sobie pozwolić w drodze do pracy.
Oczywiście moglibyśmy wymieniać jeszcze kilka innych rzeczy ale te przychodzą nam do głowy jako pierwsze.
7. Japonia i Korea Południowa – jakie są największe różnice kulturowe między tymi państwami, które zauważyliście podczas podróży?
Obecność koszy na śmieci! To może brzmieć dziwnie, ale kto pojedzie do Korei, wie jakie jest to uciążliwe – brakuje w przestrzeni publicznej koszy na śmieci. Oczywiście są w takich miejscach jak lotniska, ale w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na przystankach autobusowych i ulicach są kosze na śmieci. W Korei nie jest to oczywiste i często trzeba nosić swoje śmieci długi czas zanim będzie można je gdzieś wyrzucić. W Japonii kosze na śmieci były wszędzie, co też nas bardzo ucieszyło.
Kolejna rzecz to łazienki a konkretnie – ubikacje. Japońskie są już legendarne 😉 Grają, śpiewają i myją. W Korei oczywiście też takie spotkamy ale równie często, nawet w toaletach na lotniskach, spotkamy ubikacje kucane. W niektórych starszych dzielnicach koreańskich miast ze względu na budowę kanalizacji, nie wolno zużytego papieru toaletowego wrzucać do muszli ubikacji a do przeznaczonego w tym celu kosza na śmieci. To dość przyziemne sprawy, ale faktycznie zaskakują.
Różnicą z innej kategorii jest podejście do obsługi klienta, oraz zachowanie porządku w Japonii i w Korei Południowej. W Japonii pracownicy sklepów czy restauracji są przesadnie mili i pomocni, aż bywa to przytłaczające – na przykład niektóre z restauracji bardzo głośno oznajmiają przybycie nowych gości, cała załoga przerywa pracę aby wykrzyknąć powitanie czy też później pożegnanie. Pakowanie zakupów w sklepie z pamiątkami jest jak od linijki mierzone, każda rzecz przemyślanie ułożona w odpowiedniej foliowej torebce.
Kierowcy taksówek nie pozwalają samemu dźwignąć swoich bagaży, czy nawet otworzyć samodzielnie przez pasażera drzwi taksówki. Robią to za nas, niektórzy nawet w białych rękawiczkach. Nie będąc przyzwyczajonym do tego zachowania, można poczuć się nieswojo. W Japonii jednak jest to oczekiwane od pracowników a brak uśmiechu i gorliwości może zostać źle odebrany. Nie zrozum nas źle – ludzie nie są przecież maszynami, mają swoje uczucia i gorsze dni, nam nie przeszkadzałby brak uśmiechu czy mniej gorliwe powitania. Jednak jest to zauważalna różnica nawet w stosunku do Korei Południowej.
W Korei tak zwany serwis nadal jest na bardzo wysokim poziomie ale nie jest aż tak przytłaczająco sztuczny. Te dwa kraje różni także druga strona medalu czyli podejście klientów do usług – w Japonii mimo surowego podejścia i wysokich oczekiwań co do gorliwości pracowników sektora usług, odnieśliśmy wrażenie że panuje tam większy porządek. Wynika to z ogólnych norm społecznych i podejścia do siebie nawzajem jako wspólnej społeczności, gdzie każdy przedkłada działanie na rzecz wspólnoty ponad swoje cele. Klienci kończący posiłek zostawiają stół we względnym porządku, ludzie na ulicach zachowują czystość aby nie przeszkadzać innym i by każdy mógł cieszyć się wspólną ładną przestrzenią.
W Korei natomiast wielokrotnie zauważaliśmy że ludzie pozostawiają po sobie bałagan, na przykład po posiłku przy stolikach w sklepach typu 7eleven zamiast wyrzucić śmieci po skonsumowanych produktach do stojącego obok kosza, zostawiają totalny bałagan na stoliku. Wychodzą z założenia że przecież pracownik sklepu po nich posprząta i niekoniecznie przejmują się zrobionym bałaganem czy tym że kolejni klienci chętnie skorzystaliby z tego stolika ale nie mogą przez to jaki jest zabrudzony.
8. Czy zdarzyło się wam popełnić jakieś kulturowe faux pas i jak zareagowali na nie miejscowi?
Wydaje nam się że nie popełniliśmy żadnego faux pas – dzięki temu że dla Gosi to nie był pierwszy wyjazd, mamy także znajomych w tej części świata z którymi dyskutujemy o różnicach kulturowych i gafach których lepiej nie popełniać. Przed każdą podróżą staramy się poznać zwyczaje panujące w danym miejscu i do nich zastosować, w końcu jesteśmy tam gośćmi i jako tacy szanujemy zwyczaje gospodarzy. Jeśli mieliśmy jakieś wątpliwości, rozglądaliśmy się wokół lub po prostu pytaliśmy o to jak postąpić.
9. Które miejsce sprawiło, że poczuliście się jakbyście przenieśli się w czasie – czy to w przyszłość, czy przeszłość?
W przeszłość – stare dzielnice i budynki. Spacery uliczkami Kyoto, zwłaszcza dzielnica Gion w której nadal można zobaczyć Maiko i Geishe a turyści mogą ją zwiedzać na przykład siedząc w riszky. Wycieczka rowerowa po koreańskim mieście Gyeongju, którego historyczne dzielnice od lat wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO i które ze względu na liczbę zachowanych zabytków przypomina ogromny skansen.
Jednak dosłownie mogliśmy przenieść się w przeszłość spacerując po pałacu Gyeongbokgung w wypożyczonych tradycyjnych koreańskich strojach (hanbok). To bardzo popularna forma zwiedzania tego miejsca – osoby przebrane mają do niego darmowy wstęp. Dzięki temu dosłownie zanurzamy się w przeszłość, wchodząc do zabytkowego miejsca wraz z masą ludzi przebranych w historyczne stroje.
10. Był jakiś lokalny przysmak, którego mimo dobrych chęci, nie dało się przełknąć?
Tak, były takie rzeczy. Staraliśmy się próbować możliwie dużo ale jednak w granicach naszego komfortu. Przejście przez lokalny targ przypomina wizytę w oceanarium – tyle jest tam różnych rybek i żyjątek które widzieliśmy na oczy pierwszy raz. Niektórych spróbowaliśmy ale część nas przerosła i nie żałujemy – nie przełknęlibyśmy ich w takiej formie w jakiej były podawane. Innym takim przysmakiem są kurze łapki, popularne w Korei, nie w formie wzbogacenia bulionu, a po prostu smażone lub grillowane. Może jeszcze kiedyś się odważymy 🙂
11. Czy było coś, co planowaliście zobaczyć, ale finalnie odpuściliście – i nie żałujecie?
Były takie miejsca. Przykładowo podczas podróży skumulowało się zmęczenie materiału podsycone nieciekawą pogodą i pewnego dnia choroba nas rozłożyła. Było to w połowie wyjazdu, przed nami czekały kolejne tygodnie wrażeń. Dlatego w tym dniu odpuściliśmy zwiedzanie i skupiliśmy się na regeneracji. Nie żałujemy tej decyzji bo pozwoliła nam mimo wszystko zwiedzić więcej w kolejnych dniach.
Nasz plan wyjazdu był dość luźny, mieliśmy oczywiście pewne punkty które chcieliśmy zrealizować ale dostosowywaliśmy się do pogody na bieżąco i część rzeczy pozostała niezrealizowana. Będąc na Okinawie chcieliśmy skorzystać ze zwiedzania miasta w formie przejazdu mini jeepami czy innymi pojazdami tego typu. Jednak pogoda zapowiadała się bardzo kiepska, miało padać cały dzień. Dlatego zaczęliśmy szukać innej formy spędzenia czasu i przypadkiem trafiliśmy na lokalne biuro organizujące wycieczki ze snorkelingiem, nurkowaniem i obserwowaniem wielorybów.
Nie żałowaliśmy tej zmiany planów nawet przez chwilę – obserwowanie wielorybów było naszym marzeniem. Trudno opisać słowami co czuliśmy podczas tych chwil na oceanie, wywarło to na nas niesamowite wrażenie. Żadna wycieczka mini jeepami nie wzbudziłaby w nas takich emocji.
12. Co było największym wyzwaniem podczas miesięcznej podróży po Azji?
Spakowanie się! Dużo podróżowaliśmy ale jednocześnie pogoda była bardzo zmienna. Liczyliśmy na słoneczne dni a spotkał nas cały wachlarz temperatur i opadów – nawet śnieg w czasie którego każda warstwa ubrania była cenna.
Przy tak długiej podroży wyzwaniem jest także kondycja zdrowotna i samopoczucie – cel podróży to nowe miejsce, zmiana strefy czasowej, zmęczenie, inne posiłki do których możemy nie być przyzwyczajeni. Organizm może sobie z tym nie poradzić. Nam też zdarzyło się zachorować podczas wyjazdu i właśnie dlatego zawsze na każdą podróż kupujemy ubezpieczenie aby móc skorzystać z pomocy szybko i sprawnie, by cieszyć się dalszą podróżą.
13. Gdybyście mieli wrócić do jednego z tych krajów, który byście wybrali i dlaczego?
Paweł – Korea ale przy lepszej pogodzie. Początki wiosny w Korei przyszły gdy my musieliśmy wyjechać. Chciałbym wrócić do tego pysznego jedzenia i lokalnych targów, zobaczyć co oferuje wiosna, złapać słońce przy kwitnących wiśniach i posłuchać cykad nocą.
Gosia: Japonia – bo dla nas obydwojga była nowa, nieznana i pozostawiła niedosyt. Zwiedziliśmy zaledwie malutki fragment Japonii na jej południowym końcu. Do odkrycia są kolejne miejscowości a do spałaszowania nieodkryte przysmaki. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie także obserwowanie humbaków na żywo – do tego chciałabym wrócić.
14. Na lotnisku przy powrocie – bardziej tęsknota za domem czy za tym, co zostawiacie?
Każde z nas na odwrót:
Paweł – tęsknił za polską kuchnią. Schabowy, mizeria, ziemniaczki, pierogi śniły mu się co noc w ostatnim tygodniu podróży.
Gosia – tęsknota za tym co zostawiamy. Dobrze odnajduję się w tej kulturze, uważam że mamy jako Polacy wiele wspólnego z Koreańczykami. Mogłabym jeszcze spacerować tymi zaskakującymi uliczkami łączącymi lata historii z nowoczesnością i chłonąć to, czego nie widuje na co dzień.
Japonia i Korea Południowa to dwa różne światy – i obie te rzeczywistości Gosia i Paweł chłonęli z otwartością, uważnością i zdrowym dystansem. Ta podróż to nie tylko obrazy jak z pocztówek i kulinarne odkrycia, ale też refleksja nad codziennością – nad tym, co cenimy, czego nam brakuje, a co możemy podpatrzeć i przemycić do własnego życia.
Japonia, Korea Południowa – podróż życia? Zdecydowanie. I jak mówią sami bohaterowie – niech to będzie początek, a nie koniec tej przygody.